Polonian sandboxes: Polonia jest nam bliska
Polonia jest nam bliska | 2002-04-18 (23:14) Ambasada RP w Ottawie |
KOMUNIKAT PRASOWY
Ottawa, dnia 15 kwietnia 2002 r.
Ambasada RP w Ottawie przekazuje tekst wystąpienia Ministra Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej Pana Włodzimierza Cimoszewicza poświęcony współpracy ze środowiskami polonijnymi.
POLONIA JEST NAM BLISKA.
Wszyscy rozumiemy, jak ważne dla całego polskiego społeczeństwa jest pomaganie Polakom mieszkającym poza granicami kraju. Niesienie pomocy naszym rodakom w ich codziennym życiu, w chęci kultywowania tradycji kulturalnej i językowej, w dążeniu do tego, aby nowe pokolenia kontynuowały emocjonalny związek ze starą ojczyzną jest oczywistym dla nas działaniem. Natomiast nie wszyscy zdajemy sobie sprawę ze zmian zachodzących w Polonii. Nie dla wszystkich jest oczywiste, ze nowe pokolenia są inne od swoich rodziców, czy swoich dziadków. Ta dosyć banalna prawda w codziennym życiu nie jest czasami dostrzegana. Za granicą działa wiele tradycyjnych, szacownych i wielce zasłużonych organizacji, ale jest też rzeczą charakterystyczną, że - zwłaszcza w wysoko rozwiniętych państwach zachodnich - młodzi Polacy nie garną się do nich. Tworzą za to organizacje w ramach własnych grup profesjonalnych - studentów, inżynierów, lekarzy, ekspertów od finansów etc. Mam wrażenie, że my do tej pory nie nauczyliśmy się współpracy w szerszym wymiarze z tymi mniej zorganizowanymi środowiskami.
Oczywiście w ostatnich latach uświadomiliśmy sobie z całą jasnością, jak rożne są potrzeby naszych rodaków mieszkających chociażby w Stanach Zjednoczonych, czy w Kazachstanie i dlatego wiemy, że konieczne jest opracowanie nowego rządowego programu regulującego kwestie współpracy Polonii i Polaków za granicą.
Nie tak dawno swą działalność rozpoczął - pod moim kierownictwem - międzyresortowy zespół, który ma się zajmować omawianymi sprawami. Działa on według nowej koncepcji. Do tej pory rząd nie miał takiego mechanizmu współdziałania wielu resortów i ministrów, który by pozwalał jak najlepiej, jak najaktywniej zajmować się sprawami naszych rodaków za granicą i współpracy z nimi. Celem pracy Zespołu jest opracowanie programu współpracy z Polakami rozsianymi po całym świecie. Chcielibyśmy w ciągu najbliższych kilku – nie więcej niż dwóch, trzech miesięcy - taki program przygotować. Zależy nam bardzo, aby Polacy mieszkający za granicą osobiście uczestniczyli w jego opracowywaniu. Dlatego polskie placówki dyplomatyczne otrzymały polecenie przygotowania własnych propozycji w ścisłej konsultacji z środowiskami polonijnymi. Jestem głęboko przekonany, ze praca nad programem pozwoli nam wszystkim w rządzie, ale pewnie także w parlamencie i może w całym państwie zrozumieć lepiej, że te wielkie potrzeby Polaków za granicą powinny znaleźć swoje odzwierciedlenie w rozmiarze środków finansowych, jakie kraj na współpracę z tymi środowiskami przeznacza.
Warto może skorzystać z okazji, aby przypomnieć, że niedługo - bo 30 kwietnia - odbędzie się w Senacie debata polonijna.
Nie tylko senatorowie, ale także Prezydent i przedstawiciele rządu będą przedstawiali swoje koncepcje i propozycje w tym zakresie. W mojej opinii, z jednej strony trzeba kontynuować działania, które do tej pory realizowano - myślę tutaj o różnych kierunkach naszej współpracy z Polakami za granicą, ale trzeba podjąć również nowe wyzwania. Bardzo istotne jest nawiązywanie kontaktów ze środowiskami, z którymi do tej pory kontaktu nie było.
Niedawno Przewodniczący Komitetu Badań Naukowych przekazał mi opracowanie o charakterze leksykonu, zawierające informacje o Polakach - uczonych, którzy są aktywni za granicą. To jest opracowanie kilkuset stronicowe. Znajduje się w nim kilka tysięcy nazwisk i okazuje się, ze do tej pory, może poza wyspecjalizowanymi instytucjami polskimi jak powiedzmy Akademia Nauk, czy uczelniami, nasze państwo nie utrzymywało bardziej aktywnej współpracy z tymi środowiskami. Warto to zmienić. Musimy znaleźć drogę do młodych Polaków mieszkających za granicą, niezależnie od kraju, w którym przyszło im żyć. Niespełna dwa lata temu w Stanach Zjednoczonych przeprowadzono spis powszechny. Potwierdził on, ze w kraju tym żyje prawie 10 milionów ludzi przyznających się do polskich korzeni. Chciałbym nas samych zapytać, z iloma polskimi Amerykanami ojczyzna utrzymuje kontakt? Trzeba wyciągnąć z tego wnioski. Trzeba nasze kontakty budować na innych zasadach. Jest bardzo wiele kwestii, które otworzyliśmy w postaci pytań. Na przykład: czy dotychczasowe zasady systemów stypendialnych przeznaczonych dla naszych rodaków mieszkających za granicą są najlepsze? Okazuje się, ze wielu z nich po studiach odbytych w Polsce nie chce wracać do krajów, z których przyjechali. To jest oczywiście ich naturalne prawo, ale z punktu widzenia pomagania środowisku polskiemu, może to budzić pewne wątpliwości. Trzeba sobie odpowiedzieć na szereg innych tego typu pytań.
Wstępujemy do Unii Europejskiej. To jest dla naszego kraju bardzo ważne. Z jednej strony wielu Polaków mieszkających w krajach Unii mogłoby nam pomoc, zarówno w swoich krajach, jak i tutaj w Polsce, wyjaśniając Polakom mieszkającym w Polsce, jakie są ich osobiste doświadczenia z życia w kraju, który należy do Unii Europejskiej. Ale z drugiej strony warto sobie uświadomić, ze może dojść do takiej sytuacji, w której obywatele państw Unii Europejskiej nie będący Polakami na skutek tego, że my staniemy się członkiem tej struktury uzyskają, podobnie jak my w ich krajach, rozmaite przywileje. Podczas gdy Polacy będący obywatelami innych krajów - Stanów Zjednoczonych, Rosji, Australii - oczywiście takich przywilejów mieć nie będą. Takim obszarem jest chociażby uznawanie dyplomów uczelni. Trzeba już dzisiaj zastanowić się, jak uniknąć tego typu paradoksalnych sytuacji. Bardzo możliwe, ze przy podobnych nakładach sił i środków możemy pomoc większej liczbie ludzi, ułatwiając im studiowanie w krajach, w których mieszkają, a w Polsce oferując im pobyty na stażach, na praktykach związanych z dokształceniem, ze zdobyciem większej wiedzy zawodowej. Takie rozwiązania mogłyby realnie pomoc konkretnej osobie, ale jednocześnie stwarzać największą szansę na wzmocnienie całego środowiska polskiego za granicą.
Zmiany powinny objąć również politykę finansową. Po pierwsze powinniśmy lepiej wykorzystywać środki, jakie w państwie przeznaczamy na sprawy współpracy z Polonią. Dzisiaj te środki są rozproszone między różne instytucje państwa. Jak wiadomo bardzo istotna
rolę odgrywa w finansowaniu tej współpracy Senat ze swoim budżetem. Obawiam się, ze mam podstawy do powiedzenia, ze nie jest to system najefektywniejszego wykorzystywania tych środków. Drugą kwestią jest wielkość sum przeznaczanych dzisiaj na sprawy Polaków za granicą. Z jednej strony, jeśli uwzględnić sytuację naszego budżetu, są to dość duże pieniądze. Z drugiej jednak strony mam świadomość, ze często podejmujemy w państwie wiele decyzji np. o wsparciu jakiegoś przedsiębiorstwa, czy jakiejś grupy zawodowej na kwoty znakomicie większe niż te, które przeznaczamy na współpracę z milionami Polaków za granicą. Warto zweryfikować nasze postępowanie także w tym zakresie.
Kolejnym trudnym problemem jest repatriacja. Z jednej strony nasi rodacy mają prawo do repatriacji, a my w Polsce mamy co najmniej moralny obowiązek dopomagania im w tym. W wielu przypadkach to historyczne, często dramatyczne wydarzenia sprawiły, a nie osobisty wybór, ze nasi rodacy mieszkają tam, gdzie mieszkają. Z drugiej jednak strony istnieje problem możliwości finansowych naszego państwa. Zwłaszcza obecnie, gdy mamy świadomość, jaka jest sytuacja na rynku pracy, jest konieczność udzielenia bardzo konkretnej odpowiedzi na zrozumiałe pytanie: jeżeli w Polsce ponad 1,5 miliona rodzin nadal nie ma własnego mieszkania, to co państwo chce zrobić, aby mniej więcej jednakowo traktować wszystkich Polaków? Warto się zastanowić, jak pomoc samorządom terytorialnym, które gotowe są uczestniczyć w programie repatriacji. Istnieje dzisiaj pewien system kompensowania ich nakładów z budżetu państwa. Wiem jednak, że jest on tak skonstruowany, że środki, jeśli pójdą do samorządów, to z ogromnym opóźnieniem. A dodatkowo, że nie rozwiążą one wszystkich kłopotów, które występują. Dlatego też i te kwestie musimy przemyśleć i szukać nowych rozwiązań.
Dodatkowe informacje można uzyskać w Ambasadzie RP w Ottawie:
Pan Sławomir Kowalski, Attaché ds. prasy
tel. (613) 789 0468 wewn. 27
fax. (613) 789 1218
e-mail: polamb@alphainter.net
Opinie (4)
Po prostu zrobmy sie wszyscy izrealitami i nie bedzie wiecej problemu (Andrzej / zdjecia3000@yahoo.com)
Zgadzam sie ze wszystkim ale z mala poprawka. (Stanislaw Ziolkowski / stanziolk@cox.net)
Odpowiedz ministrowi. (Bolko Skowron / bjskowron@hotmail.com)
Minister Spraw Zagranicznych
Al. J. Ch. Szucha 23,
00-580 Warszawa
minister@msz.gov.pl
Szanowny Panie Ministrze,
W nawiazaniu do Panskiego wystapienia, zatytulowanego "Polonia jest nam Bliska", serdecznie dziekuje za okazane zainteresowanie osobami polskiego pochodzenia zamieszkalymi za granica, do ktorych sie zaliczam.
Jak w kazdym, dotychczasowym wystapieniu wszystkich czynnikow oficjalnych zabraklo mnie w Panskim wystapieniu uznania faktu, iz Polonia czy osoby polskiego polskiego pochodzenia posiadaja wlasna osobowosc, wlasne potrzeby, wlasne sposoby rozwiazywania problemow, ktorych nie rozwiaze nawet najszlachetniejsza inicjatywa podjeta w Kraju.
Pewne prawdy na temat Polonii warto jednak poznac siegajac do zrodel, czyli do osob zainteresowanych.
Wymienie z nich tylko niektore:
Tak samo, jak nie kazdy mieszkaniec Polski musi byc czlonkiem SLD, rowniez nie kazdy Polak czy osoba pochodzenia polskiego zamieszkala za granica musi byc czlonkiem organizacji polonijnej, figurujacej w rejestrze Wspolnoty Polskiej, MSZ, MSW czy sluzb wywiadu RP.
Wyrazanie ubolewania z powodu braku kontaktu wladz RP ze wszystkimi osobami polskiego pochodzenia, zamieszkalymi za granica winno byc poprzedzone rozeznaniem, czy osoby te rzeczywiscie bez takich kontaktow nie moga sie obejsc.
W swoim wystapieniu stwierdza Pan m.in. , cytuje:
“. W wielu przypadkach to historyczne, czesto dramatyczne
wydarzenia sprawily, a nie osobisty wybor, ze nasi rodacy mieszkaja tam,
gdzie mieszkaja.” Koniec cytatu.
W moim, a takze w ok. 1 miliona przypadkow emigracji solidarniosciowej, owe “dramatyczne wydarzenia” byly w calosci zawinione przez partie, ktorej byl pan wowczas czlonkiem. Warto o tym pamietac zanim uzyje sie pouczen na temat powinnosci Polonii wobec obecnie urzedujacej administracji.
Chcialem rowniez uprzejmie poinformowac Pana Ministra, iz w moim przypadku “dramatyczne wydarzenia” zbiegly sie rowniez z moim “osobistym wyborem”. Z moich szacunkow wynika, iz w podobnej sytuacji znajduje sie ok. 600 tysiecy do ok. 1 miliona osob, ktorze wprawdzie zostaly “dramatycznymi wydarzeniami” zmuszone do opuszczenia Polski ale mieszkaja w swych obecnych siedzibach moca osobistego wyboru. Dla kolejnych pokolen polskich emigrantow - ktorych liczba , jak Pan to zauwazyl na podstawie spisu powszechnego w USA, znacznie przekracza 10 milionow – Polska jest krajem ich przodkow a kraj osiedlenia traktuja jako wlasna Ojczyzne.
Zadne dyrektywy ani zadne wysilki wszystkich czynnikow odpowiedzialnych razem wziawszy, nie beda w stanie tego zmienic. Nie zdola Pan przekonac Charlesa Bronsona, Bobby Vintona, Wayne Gretzky’ego, Stephanie Powers czy Pat Benatar, zeby zmuszaly swe dzieci i wnuki do wspolpracy z polskimi instytucjami naukowymi, placowkami kulturalnymi, sluzbami wywiadu itd. Stawianie tym osobom wymagan poslugiwania sie polskimi paszportami w przypadku ewentualnych podrozy do Polski uznaja one za potwierdzenie slusznosci “polish jokes” a w nastepnym spisie powszechnym moga nie zechciec przyznac sie do polskich korzeni. Natomiast stosowanie roznic w traktowaniu osob pochodzenia polskiego w zaleznosci od tego czy nazywaja sie Zbigniew Brzezinski, Barbara Mikulski czy. Bolko Skowron jest naruszeniem rownosci wobec prawa, z czego wszystkie, podlegle Panu placowki konsularne winny sobie zdawac sprawe.
Jezeli zatem Polonia jest rzeczywiscie Panu tak bliska, jak wynikaloby to z tytulu Panskiegio wystapienia – powinien Pan niezwlocznie podjac kroki, zmierzajace do uznania podmiotowosci osob polskiego pochodzenia, zamieszkalych za granica na zasadzie osobistego wyboru, poprzez bezwarunkowe uznanie obywatelstw ich krajow zamieszkania.
Kocham nasza, wspolna Ojczyzne ale kocham rozniez moja przybrana Ojczyzne, ktora udzielila mnie schronienia w momencie, gdy juz nigdzie na swiecie nie mogloby mnie byc gorzej, niz w Polsce.
Przytocze Panu przyklad, ktorym wielokrotnie poslugiwalem sie w dyskusjach na temat obywatelstwa, paszportowej pulapki czy paszportowego szantazu:
Jezeli rodzice powiedza doroslej corce czy synowi, iz wprawdzie uznaja fakt zawarcia przez nie zwiazku malzenskiego, natomiast nie uznaja osoby ich wspolmalzonka – to wybor, do ktorego corka/syn zostana zmuszeni moze okazac sie niemily dla rodzicow.
Usuwanie wszelkich przeszkod czy utrudnien w kontaktach z Polska dla osob polskiego pochodzenia, winno stanowic cel nadrzedny wszystkich czynnikow odpowiedzialnych za sprawy polonijne.
Paszportowy szantaz stosowany przez polskie placowki konsularne, odmawiajace wiz prawowitym obywatelom krajow urzedowania tych placowek oraz paszportowa pulapka funkcjonujaca na przejsciach granicznych a wymierzona w prawowitych obywateli krajow zamieszkania, stanowia dokladna odwrotnosc realizacji tych zalozen.
Bez rozwiazania tego problemu, wszelkie deklaracje na temat bliskosci Polonii, wspolpracy ze srodowiskami polonijnymi, itd. stanowic beda wylacznie hasla bez pokrycia.
Z powazaniem,
Bolko J. Skowron
Mowa mowom a zycie zyciem (Cierpliwy / )
0 Komentarze:
Prześlij komentarz
Komentować mogą jedynie zalogowani użytkownicy z podwyższonym stopniem anonimowości. Anonimy niskiego stopnia nadal odbieram na priva, ale ich nie publikuję ze względu na hasbarę schetyniątek.
Można tu użyć niektórych znaczników HTML, takich jak <b>, <i>
"Przepis" na aktywny link w komentarzu (dla niezorientowanych):
Do komentarza wstawiamy hiperłącze w postaci
<a href="http://poprawczak.blogspot.com/2013/04/anonimowe-komentowanie.html">tu wstawiamy tytuł linkowanego utworu lub jakąś frazę</a>
→ tutaj więcej szczegółów