czwartek, 4 sierpnia 2005

on
Polonia jest "na gwałt" potrzebna krajowi:

"Jesteśmy "przedmiotem", z którego ciągnie się pieniądze, poniża i lekceważy. Oczywiście "są takie chwile" (jak w piosence), że Polonia jest "na gwałt" potrzebna krajowi. Krajowi to może przesada, ale rządzącym. Po raz pierwszy w III RP do Polonii zwrócił się rząd Tadeusza Mazowieckiego z prośbą o wywarcie nacisku na rządy Kanady, a szczególnie Stanów Zjednoczonych, aby poparły udział Polski w konferencji dotyczącej zjednoczenia Niemiec. 13 lutego 1990 roku na konferencji w Ottawie, ustalono, że wszystkie sprawy związane ze zjednoczeniem Niemiec, odbywać się będą między dwoma państwami niemieckimi a czterema mocarstwami: USA, Wielka Brytania, Francja i ZSRR. Jednym słowem zanosiło się na kolejną Jałtę: "o nas bez nas" (jak pisał na stronach Wirtualnej Polonii p. Krzysztof Wojciechowski). W tym czasie kanclerz Niemiec, Helmut Kohl, wykluczył udział Polski w rozmowach zjednoczeniowych, gdzie zapaść miały również decyzja odnośnie granicy polsko-niemieckiej na Odrze i Nysie. Pomimo bardzo silnego lobby niemieckiego w Białym Domu, pod naciskiem setek tysięcy listów i telefonów od Polonii, prezydent Bush (Senior) doprowadził do zatwierdzenia Polski w rozmowach 2+4. W lipcu 1990 roku w Paryżu odbyła się konferencja zjednoczeniowa, w wyniku której, w zawartym tam układzie, znalazł się artykuł potwierdzający dotychczasową granicę pomiędzy Niemcami a Polską. Ale tu uwaga: w porozumieniu nie ma gwarancji, że granica z Polską uznana jest po wieczne czasy.

Dziwnym "zbiegiem okoliczności", po tym wydawałoby się bardzo dla Polski korzystnym porozumieniu, nastąpiła wymiana listów rządowych. Niby nic szczególnego, a jednak. Z treści listu polskiego wynika, że: "Rząd Rzeczypospolitej oświadcza, że z chwilą przystąpienia do Wspólnoty Europejskiej, stwarzać będzie rosnące możliwości, ułatwiające również obywatelom niemieckim osiedlanie się w Rzeczypospolitej Polskiej". W dalszej treści listu jest również zobowiązanie do rozpatrzenia kwestii zmian nazw topograficznych. Jednym słowem skandal, tym większy, że zobowiązanie to nigdy nie zostało ujawnione opinii publicznej. Znając treść listu, trudno się dziwić wypowiedziom min. Cimoszewicza w Brukseli, "gdzie również przehandlował polską ziemię cudzoziemcom"(cyt. z art. K. Wojciechowskiego). Biorąc pod uwagę, że Niemcy nigdy nie uznały układów poczdamskich, po wstąpieniu do Unii Europejskiej mamy prawo bać się o tzw. Ziemie Odzyskane (Zachodnie oraz Warmia i Mazury). A tu jeszcze słyszymy, że min. Cimoszewicz jest wielkim orędownikiem Muzeum Niemieckiego we Wrocławiu. Czy taki rząd i taki minister ma w ogóle prawo popatrzeć nam jeszcze prosto w oczy? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi."

0 Komentarze:

Prześlij komentarz

Komentować mogą jedynie zalogowani użytkownicy z podwyższonym stopniem anonimowości. Anonimy niskiego stopnia nadal odbieram na priva, ale ich nie publikuję ze względu na hasbarę schetyniątek.
Można tu użyć niektórych znaczników HTML, takich jak <b>, <i>
"Przepis" na aktywny link w komentarzu (dla niezorientowanych):
Do komentarza wstawiamy hiperłącze w postaci
<a href="http://poprawczak.blogspot.com/2013/04/anonimowe-komentowanie.html">tu wstawiamy tytuł linkowanego utworu lub jakąś frazę</a>
tutaj więcej szczegółów