Miała Pani także problemy z obecnym marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem. Z jego ust padły słowa oskarżające Pani męża o agenturę. Jak Pani to odebrała?
- Kiedy wyszłam z więzienia, to oczywiście natychmiast chciałam się rzucić w nurt jakiejś dalszej działalności. Pomyślałam więc, że założę gazetę, i wiedząc, że Bogdan Borusewicz, który był wtedy szefem polskiego podziemia na Wybrzeżu i dysponował sprzętem, pieniędzmi, materiałami, papierem, który przychodził z Zachodu w olbrzymich ilościach, udzieli mi pomocy. Dla mnie to było oczywiste, że natychmiast da mi jakąś maszynę i że zacznę coś robić. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu niczego jednak mi nie dał i nie chciał się ze mną spotkać. Zaproponował mi zejście do podziemia wraz z mężem. Napisałam mu więc, że jeżeli zaszłaby taka konieczność, to kiedyś do tego podziemia mogę zejść, ale robienie tego teraz byłoby skrajnym błędem. Dopiero co wyszłam z więzienia, szum wokół mojej osoby był olbrzymi w mediach: w Wolnej Europie, w BBC itd., i pomyślałam sobie, że nie będą mogli mnie natychmiast wsadzić do więzienia z powrotem, więc ten czas trzeba wykorzystać. On mi na ten gryps nie odpowiedział, natomiast podał wiadomość, że ze mną nie należy się kontaktować, bo mój mąż - Marek Kubasiewicz - jest agentem SB. Na początku myślałam, że Bogdan został wprowadzony w błąd, że to jakieś nieporozumienie. Chciałam się z nim spotkać, porozmawiać, ale on nigdy się ze mną nie chciał spotkać. Uniemożliwił mi po prostu jakąkolwiek działalność. Opozycja gdańska od razu się skłóciła, bo byli tacy, którzy mu uwierzyli i ze mną w ogóle się nie kontaktowali, ale byli i tacy jak Gwiazdowie czy Ania Walentynowicz, którzy byli strasznie tym oburzeni i wiedzieli, że to nieprawda. Gdy wyszłam z więzienia, to prawie żadne czasopismo zakładowe nie istniało. Prawie wszystko było rozbite. Redakcje upadały z braku sprzętu, z braku pieniędzy, z braku papieru. Nie było żadnej pomocy. Oskarżenie Marka o to, że był agentem, spowodowało rozbicie opozycji gdańskiej. Było to dla mnie niezrozumiałe. Podobnie Borusewicz postąpił z Andrzejem Kołodziejem. Kiedy został on zwolniony z czeskiego więzienia, to zaraz mu zaproponował zejście do podziemia. Był tam parę miesięcy i o mało w depresję nie wpadł, bo nic nie robił, tylko się ukrywał. Wyszedł więc i przyłączył się do mnie. A ja w tym czasie dostałam propozycję z "Solidarności Walczącej" od Kornela Morawieckiego. Pytali, czy nie chciałabym wspomóc organizacji, i oczywiście się zgodziłam. Andrzej więc też zgłosił swój akces do "Solidarności Walczącej" i założyliśmy oddział Trójmiasto "Solidarności Walczącej". Zaczęliśmy działać swoimi sposobami, kryjąc się nie tylko przed ubecją, ale również przed ludźmi Borusewicza.
Mylił się, czy specjalnie rzucał podejrzenia?
- Tego nie wiem. Mogę tylko stwierdzić, że zachowanie jego było dla mnie niezrozumiałe. Może kiedyś to się wyjaśni. Przytaczam tylko fakty, które miały wtedy miejsce. W każdym razie nie mam do niego najmniejszego zaufania. Jest to człowiek, któremu nie podałabym ręki, bo zachowywał się w sposób fatalny i często zachowuje się tak nadal. Nie podoba mi się też to, co on w tej chwili robi za granicą, to znaczy, że będąc marszałkiem Senatu, zabrania kontaktowania się z niektórymi organizacjami."
Z Ewą Kubasiewicz-Houee, działaczką opozycji w PRL mieszkającą we Francji, autorką książki "Bez prawa powrotu"
- BlogThis w operetce, IE i Firefox.
Blogger: Pulpit nawigacyjny: ustawiasz język polski z prawej strony pulpitu. - Wchodzimy na Pomoc Bloggera : What is BlogThis! ?
- Przeciągamy myszą BlogThis! <-- drag this link to your browser's Links bar" do paska nawigacyjnego operetki. Można przeciągnąć wprost stąd --> BlogThis!
- W Firefox przesuwamy --> BlogThis! do Bookmarks Toolbar.
- W IE nie wchodzi mi do Links, ale w IE można za to zainstalować Google Toolbar
Ze smutkiem przeczytałam Pana tekst - prawdę opisujący, niestety.
OdpowiedzUsuńA szlag mnie trafił po przeczytaniu komentarzy jakichś "bulgotników"&Co, co to uznają tych ludzi za nieudaczników, za nie znających się na biznesie, roszczeniowych, najlepiej pijaków, co to im "nikt na siłę wódki nie wlewał". Tych komentatorów z Bożej łaski - zatroskanych, "na jak długo by tej kasy (odszkodowań) wystarczyło".
Ci młodzi(chyba?) gawędziarze, rozdający diagnozy na lewo i prawo - powinni dziś od tych "nieudaczników" dostać po japie.
Bo ludzie, którzy dostali w d... od czerwonej koterii wówczas, na początku - dostali od niej RÓWNIEŻ i później - tak jak Kluska, choć niekoniecznie na skalę Kluski, ale na skalę średnią lub mniej średnią - (jakie to ma znaczenie?). Zawiedli się - bo byli UCZCIWI do bólu w swej masie; (to wówczas ukuto powiedzonko "uczciwy=głupi); na śmietnik trafili tak w czasie, jak i zaraz po "zakończeniu represji"- bo dla nich nie było miejsca w "nowej rzeczywistości".
Solidaruchy zostały wąsko skoncesjonowane, a te które zostały poza - na pohybel!
Czy ktoś dziś pamięta, czy jeszcze CHCE PAMIĘTAĆ, jaki był optymizm i zryw zwykłych ludzi do najdrobniejszego bodaj, ale swojego biznesu??? Nie wierzę, że można zapomnieć dziesiątki najpierw "polówek" a potem "szczęk" nawet na Marszałkowskiej w Warszawie, a tak było wszędzie!
No i co? I co się takiego qrde wydarzyło, że nie mamy dziś dziesiątków tysięcy polskich firm i firemek, które na wolnym rynku konkurują? Dając ich właścicielom i rodzinom środki do życia? Gdzie do jasnej (...) te firmy i ci ludzie? Ilu na zasiłkach i po zawałach? Ilu "zeszło" nie potrafiąc dźwignąć tego ubolskiego "cudu gospodarczego" kolegi PZPRowca Balcerka? Choć tyrali od świtu po noc i pazurami trzymali się na powierzchni? Uważacie, że Lepper wyjechał na karkach ludzi na szczyty BEZ POWODU?
Przeżyłam na własnej skórze "branie swoich spraw w swoje ręce" i potężnego kopa w rzyć w postaci skoku oprocentowania kredytu remontowego na 115%/rocznie - tak z dnia na dzień, i na dokładkę...bezprawnie (prawo bowiem zadziałało WSTECZ!)- a w tym samym czasie od nadmiaru kasy "wybrańcy" brali ogromne kredyty do "niespłacania". I nie spłacali. MAM TAKICH "BIZNESMENóW" DO DZIś POD NOSEM. Tfu!
Że nie wspomnę o wykańczaniu ludzi i ich firm LATAMI przez mafiozów z urzędów skarbowych, i mafiozów jak najbardziej PRAWDZIWYCH z naganami gotowymi do strzału - bo nie było na nich bata (przecież mafia to by..."mit" :) Że nie wspomnę o mafii ubeckiej, współpracującej z bankami, ZABIERAJĄCEJ ludziom rozkręcone już biznesy...za postawioną do natychmiastowej spłaty ostatnią ratę kredytu inwestycyjnego.
I setki innych konfiguracji, łącznie z t.zw. "prawem" tworzonym dla kolesi (mieliście przykład w aferze Rywina/Michnika i dopisku "i czasopisma" - to lustro, odbijające wredną, sprzedajną dziwkę, jaką dla tysięcy uczciwych ludzi stał się ich własny kraj!
Więc proszę mi TU i TERAZ - i wy z mlekiem pod nosem i również ci nadworni "odkręcacze" historii najnowszej - nie pierniczyć głodnych kawałków o solidaruchach-nieudacznikach.
Bo tracę dobre maniery i nóż mi się w kieszeni otwiera od tego załgaństwa, wygenerowanego do waszych łbów przez ową ...pospolitą, (bo nie Rzecz...).